19 lipca 2022
Trzy rzeczy, których nauczył mnie mój syn podczas homeoffice
Agnieszka Molewska
Agnieszka Molewska
Wielkimi krokami zbliża się ku końcowi czas pracy zdalnej.

Coś, co jeszcze wczoraj wydawało się wygodną alternatywą dziś dla części z nas stało się trudnym obowiązkiem. Na początku roku praca zdalna  była benefitem cenniejszym niż karta na siłownię. Miło było wiedzieć, że ma się gwarantowane dni, kiedy można niespiesznie wyszykować się do pracy przechodząc z sypialni do salonu lub w tejże sypialni pozostać. Osobiście, nigdy nie byłam fanką homeoffice. Lubię mieć jasno określone miejsce do pracy, potrzebuję czasu na dojazd, aby przestawić się na tryb służbowy, a energię czerpię z bezpośrednich spotkań z klientami i rozmów z kandydatami. Przymusowy pobyt w domu pomógł mi jednak spojrzeć na całą sytuację w dużo szerszej perspektywie.

Niesamowite było patrzeć jak mój syn, zerówkowicz, uczestniczy w zajęciach przedszkolnych prowadzonych online. Wpisywanie hasła, łączenie się na wideokonferencję, interaktywne zajęciach – zmiana odbyła się praktycznie z dnia na dzień. Co więcej, zabawa z kolegami online dzięki video połączeniom , także stała się czymś zupełnie naturalnym. I tak oto, po prawie dwóch miesiącach zdalnej nauki w domu, moje dziecko korzysta z komputera, telefonu, co więcej, w obsłudze ogólnodostępnych programów do wideokonferencji zna więcej funkcji niż ja. Wszystko powyższe, tylko utwierdza mnie w przekonaniu, jak ważna dziś jest, a w przyszłość będzie jeszcze bardziej, elastyczność i szybkość dostosowywania się i swoich działań do zmieniającej się sytuacji i otoczenia. Dziś mogliśmy przekonać się we własnych organizacjach, mniej lub bardziej boleśnie, kto  posiada te kompetencje.

Druga rzecz, na którą zwróciłam uwagę, to pozytywne podejście i spojrzenie na zastaną sytuację, w tym brak narzekania. Oczywiście, zdarzały się gorsze momenty, jednak w ciągu tego całego czasu, mój syn był szczęśliwy, że może być w domu z rodzicami, robić to na co ma ochotę, bawić się zabawkami. Skupiał się na pozytywnych aspektach, na swoim działaniu i tym na co ma wpływ. Szukanie problemów w niczym nie pomaga. Szczególnie, gdy w podobnej lub gorszej sytuacji znajduje się prawie całe społeczeństwo. Optymizm i pozytywne działanie – tego potrzebujemy dziś bardziej niż kiedykolwiek, zapewne będzie to kompetencja przyszłości.

Ostanie, na co zwróciłam szczególną uwagę, to podejście do rozwiązywania problemów. Na początku, dostawałam mnóstwo pytań, jak jest zrobione, jak działa, a co się stanie gdy…. Muszę przyznać, że mój syn robi całkiem dobry research. Po zebraniu informacji przechodził do realizacji. Praktyka, praktyka i praktyka. Trudno mi zliczyć ilość prób, podejść, zmian  i sposobów rozkładania książek, torów, zabawek, tak, żeby resorak wyskoczył wystarczająco wysoko. Po każdej mniej lub bardziej udanej próbie przychodził opowiedzieć co i jak się zadziało. Dzielił się wiedzą, ale też prosił o pomoc.

Dziś, w przededniu powrotu do nowej rzeczywistości (tzw. newnormal) wiem, że wrócę do biura z dużą  dawką spokojuoptymizmu i energii do działania. Z poczuciem, że czas spędzony w domu z dziećmi, a jednocześnie na pracy, mimo że bardzo wymagający, a chwilami trudny, nauczył mnie dużo. Czekam z niecierpliwością, kiedy zacznę spotykać się przy kawie z zespołem, klientami i kandydatami.