Dużo się mówi o ghostingu kandydatów…
…ale co z ghostingiem klientów?
- Tak, tak – my też to znamy.
- Brak kontaktu po wysłaniu świetnych profili.
- Brak terminów dla kandydatów, którzy czekają.
- Brak feedbacku – choć „temat był pilny”.
- I czasem… brak pamięci o fakturze…
Rozumiemy, że zmieniają się priorytety.
Że strategia dziś może wyglądać zupełnie inaczej niż miesiąc temu.
Ale kiedy firma znika z procesu – kto zostaje z kandydatem twarzą w twarz? Rekruter.
I teraz pytanie:
Jak mamy przekonywać top managera, że to „świetna firma, warta uwagi”, skoro sami przestajemy w to wierzyć?
Jak mamy ręczyć za kulturę organizacyjną, skoro sami czujemy się wystawieni?
Przychodzi taki moment, kiedy… nie da się już ładnie owinąć tematu.
Rekruter, żeby nie stracić własnej wiarygodności, musi powiedzieć wprost:
„Nie mam już informacji. Nie wiem, co się dzieje.”
„Klient nie odbiera. Nie odpisuje.”
Ukryte koszty ghostingu przez klienta?
- Utracone zaufanie na rynku (rekruterzy też przekazujemy sygnały dalej).
- Kandydaci, którzy już nie wrócą przy kolejnej rekrutacji.
- I rekruter, który przy kolejnej okazji… trzy razy się zastanowi, czy angażować się na 100%.
Wierzymy w rekrutację opartą na relacjach.
Ale relacja działa w dwie strony. Rekrutacja to nie fast food.
To proces, który wymaga czasu, zaufania i spójności. Z obu stron.
A Ty? Też masz na koncie „znikającego klienta”?